PKP Polskie Linie Kolejowe tłumaczą, że umorzenie części długu Przewozów Regionalnych nie może być uznane za niedozwoloną pomoc publiczną ze względu nierówne traktowanie przewoźników kolejowych. Spółka wyjaśnia, że już wcześniej stosowała tego typu ulgi wobec innych przewoźników, w tym PKP Intercity.
Jak poinformowaliśmy, na mocy podpisanej w styczniu tego roku ugody PKP Polskie Linie Kolejowe zgodziły się na „odstąpienie od dochodzenia spłaty odsetek” od długu Przewozów Regionalnych. Chodzi o 138 mln odsetek od zaległości płatniczych przewoźnika wobec zarządcy infrastruktury, które narastały w latach 2010–2011. Samorządowa spółka będzie musiała tylko spłacić jedynie główne zobowiązania w wysokości 384 mln zł w ratach rozłożonych na okres ponad 4 lat.
Rodzi się zatem pytanie, czy takie umorzenie można określić jako niedozwoloną pomoc publiczną, gdyż udziela go spółka z większościowym udziałem właścicielskim Skarbu Państwa i ma charakter selektywny, bo uprzywilejowuje określone przedsiębiorstwo, mogąc w ten sposób zakłócać konkurencję na rynku?
To nie pierwszy raz
Według Karola Depczyńskiego, członka zarządu PKP PLK ds. finansowych nie ma podstaw do takich twierdzeń, ponieważ w odniesieniu do innych przewoźników podobne umorzenia także były w przeszłości stosowane. – Za mojej kadencji przynajmniej kilka razy. Na przykład PKP Intercity. Ugoda z tą spółką dotyczyła kilkudziesięciu milionów złotych i również zawierała ustalenie terminu spłaty i redukcję odsetek – wyjawił. Nie chciał jednak powiedzieć, jakiej wysokości odsetki PKP Polskie Linie Kolejowe podarowały przewoźnikowi należącemu do tej samej grupy kapitałowej.
Według Depczyńskiego „odstąpienie od dochodzenia spłaty odsetek” od długu Przewozów Regionalnych nie stoi także w sprzeczności z prawem unijnym. – Jedna rzecz to jest kwestia konkurencyjności na naszym rynku, a inna rzecz to jest pomoc publiczna w rozumieniu prawa unijnego, które mówi, że żaden kraj członkowski nie powinien dofinansowywać innego podmiotu nie dając szansy wszystkim innym do skorzystania z takiej samej pomocy. Pewne przesłanki tych przepisów w tym przypadku byłyby spełnione, gdyż jakaś pomoc jednak została udzielona, ale to kompletnie nie wpływa na konkurencyjność na rynku unijnym. Wydaje mi się, że to byłoby raczej niemożliwe, aby nam taki zarzut postawić – stwierdził członek zarządu PKP PLK odpowiedzialny za finanse spółki.
– Jeżeli mówimy o dyrektywach unijnych, to ja nie widzę związku, a jeżeli mówimy o konkurencyjności w kraju, to też nie wiem, o jakich przepisach ktoś, kto stawia taki zarzut, tak naprawdę myśli – podsumował Karol Depczyński.
UOKiK czeka tylko na wniosek
Wątpliwości mógłby rozwiać prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, do którego obowiązków należy monitorowanie wsparcia państwa udzielanego polskim przedsiębiorcom oraz wydawanie opinii o jego zgodności z rynkiem wewnętrznym. Opinie te służą do ostrzeżenia podmiotów o możliwości udzielenia wsparcia, które stanowić będzie bezprawną lub niezgodną z rynkiem wewnętrznym pomoc publiczną, co do której Komisja Europejska może zażądać zwrotu. UOKiK może się jednak włączyć w tę sprawę tylko na wniosek Komisji Europejskiej bądź konkurenta Przewozów Regionalnych, czyli na przykład Arrivy RP wchodzącej w skład koncernu Deutsche Bahn, która czasami rywalizuje z samorządowym przewoźnikiem w przetargach na obsługę województw.
– Wszelkie działania sprawdzające w tej sprawie mógłby podjąć właściciel PKP PLK, czyli minister transportu. Prezes UOKiK m.in. monitoruje wsparcie udzielane przedsiębiorcom, gromadząc sprawozdania o udzieleniu pomocy, które muszą być przekazane przez wszystkie organy udzielające pomocy. Dopiero na wniosek Komisji Europejskiej, konkurentów czy innych podmiotów moglibyśmy poprosić przedsiębiorcę o wyjaśnienia związane z otrzymaniem lub nie pomocy publicznej – informuje Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK wyjaśniając, że urząd nie opiniował ugody między PKP PLK a PR pod kątem możliwości udzielenia pomocy publicznej, gdyż nie wpłynął do niego taki dokument.
Niezawodny sposób
Przedstawicielka UOKiK tłumaczy jednak, co zarządca infrastruktury powinien zrobić, aby uniknąć oskarżeń o udzielenie pomocy publicznej. – Generalnie mówiąc, kluczowy byłby tzw. test prywatnego wierzyciela. Jeśli więc PKP PLK przeprowadziły taki test i dał on pozytywny wynik, to działanie spółki nie wiązało się z udzieleniem pomocy publicznej – powiedziała „Rynkowi Kolejowemu”.
Na czym polega ten test? Jest to często stosowany sposób oceny, czy w konkretnym przypadku mamy do czynienia z pomocą publiczną. Polega na znalezieniu odpowiedzi na pytanie, czy dany przedsiębiorca uzyskałby korzyść analogiczną do tej, jaką otrzymał od państwa, gdyby świadczącym był podmiot prywatny. Zakładamy, że podstawową zasadą, jaką kieruje się prywatny sektor są względy komercyjne: racjonalizacja kosztów i maksymalizacja zysku.
– Jeżeli w wyniku przeprowadzonych analiz można by stwierdzić, że wierzyciel prywatny (rynkowy) w takiej samej sytuacji podjąłby takie samo działanie jak analizowane działanie wierzyciela publicznego, to to działanie nie wiąże się z udzieleniem pomocy publicznej. Jeśli więc (powtarzając początek) PKP PLK przeprowadziły taki test i dał on pozytywny wynik, to działanie spółki nie wiązało się z udzieleniem pomocy publicznej – podkreśliła Agnieszka Majchrzak.
Niestety, PKP PLK nie udało się dzisiaj odpowiedzieć na pytanie, czy przed zawarciem ugody z Przewozami Regionalnymi spółka przeprowadziła test prywatnego wierzyciela.